czarne koło zatoczył,
sfrunął czarnym motylem,
lekko zamknął mi oczy,
ciemne, snem i milczeniem
długo krążył nade mną,
potem spłonął płomieniem,
potem strącił mnie w ciemność,
kazał śpiewać i płonąć
jakąś gwiazdą oślepłą,
błyskawicą czerwoną,
wichrem mroźnym, krwią ciepłą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz